środa, 22 czerwca 2016

Im sorry

Wybaczcie, kochani ale blog zostaje zawieszony. Piszą na razie tylko dwie osoby, mało nieprawdaż? Nikt więcej się nie pofatyguje mimo iż wysyłałam zaproszenia wielu osobom. Rekrutacja dalej będzie otwarta. A blog odświeżony będzie gdy tylko znajdą się co najmniej 4 chętne osoby, bo przyznacie że tak długo się nie pociągnie.

Dziękuję że byliście Alfa Stella~

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Lauriego cd Stelli

Przez chwilę patrzyłem jeszcze na Stellę, zastanwiając się, o co chciała zapytać. No ale zrezygnowała, więc się nie dowiem. A szkoda... Byłem strasznie ciekawskim typem, który - jeśli ktoś rozbudzi jego ciekawość, mówiąc "A zresztą nie ważne..." - jest gotów drążyć temat aż po grób, byle tylko dowiedzieć się, o co chodziło.
Niestety, Issa dalej siedział mi we łbie, monitorując moje myśli, toteż, zanim zdążyłem zadać pytanie, zarobiłem cios kościstym łokciem w bok. Syknąłem.
- Co ci odbiło?
Niezwykle, jak na niego, poważny Kot spojrzał mi tylko w oczy. Ostrzeżenie, bym nie zadręczał Stelli pytaniami.
*Skoro nie powiedziała, to znaczy, że nie chciała powiedzieć*, zamruczał mi Issa w umyśle. Mgliście zastanowiłem się, czemu by nie wydobyć tego pytania Stelli z umysłu, ale gdy dostałem mentalnego kopa w mózg od Kota, natychmiast zrezygnowałem z tego pomysłu.
Zamiast tego, wyszczerzyłem się do lwicy. Wstałem.
- Jasne, przejdźmy się, czemu nie. A co do nas... Raczej nasza historia nie jest zbyt ciekawa. Może raczej powiedziałabyś coś o sobie? - zapytałem, kiedy Stella wstała i ruszyła przez łąkę w stronę lasu, a ja obok niej z Kotem siedzącym mi przysłowiowo na ogonie.
Stella zawahała się. Issa to wykorzystał.
- Hegemon, nie błaznuj, tylko opowiadaj. Będziecie się tak teraz przegadywać, kto zacznie?
Przewróciłem oczami.
- Jak jesteś taki "mondry" to sam zacznij. - mruknąłem, ale zastanowiłem się nad swoim życiem. Raczej nie było zbyt ciekawe, ale coś by się tam może znalazło.
- No dobra... No to... No... - szukałem jakiegoś ciekawego momentu w moim życiu. W końcu spojrzałem na Stellę zrezygnowany. - Nie wiem, co byś chciała wiedzieć...
- Po prostu opowiedz od początku. - lwica uśmiechnęła się lekko, przeskakując przez jakiś pień powalonego drzewa.
- Ee... Okej. No to... Urodziłem się na terenie Stada Cieni, przynajmniej tak mi się wydaje, bo wychowywany byłem przez lwa, który nie był moim ojcem, ale przygarnął mnie i moje rodzeństwo. Po nim zresztą dostałem imię: Ethan. Innej rodziny nie pamiętam. Miałem brata Kashiego i siostrę Petrę. Z Issą poznaliśmy się, kiedy skończyłem półtora roku. Tak więc śmiało można powiedzieć, że znamy się pół życia... - zaśmiałem się cicho. Issa parsknął.
- Twoje pół życia. Ja mam 66 lat.
- A tak, zapomniałem, że zbierasz do 666. - przewróciłem oczami i wróciłem do opowieści. W skrócie opowiedziałem, jak poznałem Valentine, opisałem, że to, co nas łączyło, bardziej było przyjaźnią, niż miłością. Potem znów się zająknąłem, nie wiedząc, co mówić dalej, ale Stella przejęła inicjatywę.
- A co lubisz? Lub czego nie?
- Cóż... Lubię grać w "One Night: Ultimate Werewolf" - zaśmiałem się. - O czym już zresztą wiesz. Lubię pogadać z kimś na poziomie. A nie lubię... Wielu rzeczy. Chyba łatwiej wymienić, co lubię. - znów zacząłem się śmiać, Issa się dołączył. - Nie lubię, gdy ktoś paple non stop, ale jeśli ktoś nic nie mówi, to też mnie wkurza. No, i nienawidzę mango. - wystawiłem język. - Pfłe, pomarańczowa plastelina.
Stella zaśmiała się.
- Chcesz wiedzieć coś jeszcze? - spytałem.

Stella?

niedziela, 19 czerwca 2016

Od Stelli cd Lauriego

Starałam się skupiać na tym co samiec do mnie mówi, jednak problem w tym że ten kot rozpraszał mnie. No wiem jest kim jest ale przyzwyczaiłam się żyć z lwami, sama jestem lwem i mniejszy potomek naszych narodów co prawda dla mnie to nowość. Samiec proponował parę różnych gier które mogą zabić skutecznie nudę, więc nie mogłam się nie uśmiechnąć. Nie miałam zbytnio nic do roboty, to co miałam zrobić zrobiłam. Teraz tylko czekać na formalności oraz nowych gości. Ciesze się że nie byli poważni, przynajmniej można sobie z kimś fajnie i miło pożartować czy spędzić czas.
-W sumie jestem otwarta na propozycje. - oznajmiłam wesoło.
-Tylko problem w tym że ten ciołek nie zbyt wpada na dobre pomysły - przewrócił oczami znudzony kot.
-Em okey... proponuje może na początku krótki spacer? - dałam jakąś kolejną zachętę.
-W sumie, tereny lepiej poznamy. - odpowiedział spokojnie lew na moją propozycje.
-No to załatwione, a w sumie mam jeszcze pytanie.. - rzuciłam od razu.
-A dokładnie jakie? - bez problemu i z lekkim zaciekawieniem spytali.
-em... a w sumie .. - przemyślałam co chciałam powiedzieć i uznałam że trochę to głupie będzie więc zmieniłam swoją wypowiedź - Mniejsza, zapomniałam. Niezdara.. okey to gotowi? Przy okazji może dowiem się.. - spojrzałam wtedy na lwa z uśmiechem - .. nieco o was.

Lauri? :p

piątek, 17 czerwca 2016

Od Oriona cd Elise

-Oj uważaj wilczku, warczysz na niedźwiedzia-burknąłem cicho i wpatrzyłem się w samicę, która żałośnie układała sobie językiem futerko
Samica spojrzała na mnie kątem oka. Zmarszczyła powieki i zawarczała cicho, zacisnąłem kły, jednak stałem spokojnie
-Słuchaj nie będę z tobą gadać, bo z chamami nie gadam-westchnęła po chwili samica
-Pfff paniusia-szepnąłem gdy samica odchodziła, spojrzałem na tafię wody, wziąłem kilka łyków i zacząłem się przyglądać odchodzącej samicy, której nagle zaczęła towarzyszyć inna lwica
Gdy nadszedł popołudnie los tak zechciał że znowu się spotkaliśmy, jednak ta minęła mnie bez słowa

<?>

Od Elise cd Orion,a

Kolejny ciepły dzień, ahh... normalnie nic tylko ochłodzić się w zimnym jeziorku. No ale przecież jak tu się pluskać z pustym brzuchem. Stella, moja przyjaciółka, no mogę tak ją nazwać, razem z Nią zapolowałyśmy wcześnie rano.Dopiero po południu postanowiłam się wybrać na chłodną kąpiel. Tak jak chciałam, tak zrobiłam. Wielka cisza na terenach. Nie są zapełnione, dopiero rośnie to stado, byliśmy mimo to narażeni na ataki innych stad. Nie miałam zbyt daleko, po drodze jednak zauważyłam lwa. Siedział na trawie, blisko jabłoni, nie zamierzałam wchodzić z nim w dyskusje gdyż naszły mnie słuchy że to nie jest miły lwek. Zbytnio chamskich lwów nie lubię, może i źle słyszałam, nie wiem ale nie chce sie o tym przekonać. Spojrzałam na niego z góry po czym ominęłam go bez choćby trochę dźwięku. Wskoczyłam do jeziorka pierwszy co i od razu na samo dno. Przekręciłam się do góry łapami.Plecami opadałam coraz głębiej i głębiej, łapy wysunęłam do przodu jakbym chciała cos chwycić, nie ruszałam się. Powieki zwolniły, delikatny uśmiech pojawił się na moim pyszczku. Uwielbiałam te uczucie, choć wygląda groźnie. Moim żywiołem to czyste powietrze, nie miałam problemów więc z zgromadzeniem idealnego zapasu tlenu pod wodą. Po jakimś czasie w końcu moje ciało opadło na samo dno. Plecami leżałam na podłożu jak na lądzie. Zamknęłam oczy czując jak delikatne ruchy wody kierowano każdy włosek mojego futerka. Chwile potem lekko otworzyłam, widziałam dość dobrze by stwierdzić że ktoś spoglądał w wode idealnie w tym samym miejscu gdzie ja byłam, tyle że wyżej i na lądzie. Pokazałam żeby, powoli się przekręciłam, tylnymi łapami odbiłam się szybko od dna nabierając prędkości coraz to bardziej aż wyskoczyłam atakując przybysza witając go subtelnym warknięciem. Powaliłam lwa na plecy, zauważyłam że to ten sam którego wcześniej ujrzałam, przekręciłam oczami i zeszłam z niego, następnie strzepałam z futra nadmiar wody. Samiec wstał spoglądając na mnie obojętnym wzrokiem.
-Radze nigdy więcej tak nie podchodzić , no chyba że szukasz pamiątek. - oznajmiłam dość spokojnie ale nie koniecznie z szacunkiem usiadłam i języczkiem układałam futerko.

<Orion? Nie zabij xD>

czwartek, 16 czerwca 2016

Od Orion,a

Stado było bardzo małe, chyba z powodu małej ilości członków
przechadzając się przez łąkę niczego nie było, prócz owadów wesoło latające
Z kwiatka na kwiatka, z uśmiechem cieszyłem się darami matki natury .
Gdy zawiał ostry wiatr, moja grzywa rozwiała się na wszystkie strony, zakląłem
i starałem się grzywę doprowadzić do porządku. Gdy tylko przechodziłem napotkałem jakiegoś samca
-Hej, złaź mi z drogi, przybłędo- warknął na mnie
Bez słowa odstąpiłem mu drogę i szeptem oznajmiłem
-Kretyn
Samiec zatrzymał się i po woli odwrócił się
-Coś ty powiedział?!
-To co słyszałeś-mruknąłem cichym głosem i starałem się nie spuścić wzroku
-Zaraz cię nauczę!!
Samiec już miał podnieść i uderzyć kiedy zablokowałem atak, uderzył w moją łapę, i akurat tak aby trafiło na czułe miejsce, samiec zwalił się na ziemię i trzymał się za kończynę, wrzeszczał.
-Nauka poszła w las-rzekłem i już miałem go dobić kiedy usłyszałem jakiś dźwięk, raczej ryk i szelest w strawie
-To Bies, zajmie się tobą, przynajmniej nie będę brudzić sobie łap
-Nie błagam, nie zostawiaj mnie??
-Ooo a gdzie przybłęda hęęę?-wycedziłem cicho
-Nie błagam, zrobię co chcesz, tylko nie daj mu zjeść mnie, błagam!-prawię krzyknął
-Wszystko??
-Wszystko!
-Całuj moje łapy...przestań żartowałem, idziemy-Pomogłem mu wstać i razem przeszliśmy przez całą łąkę, uwaliłem go na ziemię
-Następnym razem za takie chamstwo już więcej ci nie pomogę-syknąłem na samca który patrzył na mnie jak na bohatera, obróciłem oczami i poszedłem w swoją stronę, gdy tylko usiadłem pod jabłonką usłyszałem kolejne kroki, tym razem delikatne, spokojne

<Ktoś?>

Od Lauriego cd Stelli

Lwica chyba nie czuła się zbyt pewnie w naszym towarzystwie. Nic dziwnego, takich wariatów jak my, to mało chodzi po świecie i raczej w żadnym razie wolałoby się takowych nie spotkać. Issa zachichotał, słysząc moje myśli. Zignorowałem go.
- Nie musisz iść. - zaoponowałem. Zabrzmiało mi to trochę, jakbym na siłę próbował ją zatrzymać, kiedy ma ona coś ważnego do roboty, więc zaraz zamrugałem i zacząłem się plątać, próbując wytłumaczyć moje stanowisko.
- Znaczy, chodziło mi o to, że nam nie przeszkadza twoje towarzystwo. I tak nie mamy nic do roboty.
- Dobra, "siad up", pogrążasz się. - Issa zaczął się ze mnie bezczelnie śmiać. Miałem ochotę go walnąć.
Nie odmówiłem sobie oczywiście tej przyjemności.
- Za co...? O co chodzi...? - zaczął biadolić, trzymając się łapą za ucho, w które go trzepnąłem.
- O ten zegar, co nie chodzi. - rzuciłem od niechcenia. Chcąc nie chcąc, Issa zaczął się śmiać. Skupiłem się ponownie na Stelli.
- Może chciałabyś zagrać z nami w grę o nazwie Werewolf? - uśmiechnąłem się miło. W końcu co trzy osoby to już nie dwie, no nie? Niestety, Stella nie zdążyła odpowiedzieć, bo oczywiście Issa musiał wtrącić swoje trzy grosze.
- Strategos, do diabła, czy ty tylko tę jedną grę masz zakodowaną we łbie? - Issa przewrócił oczami wymownie. Uniosłem brew pytająco.
- Jak już mówiłem, w to się gra w jakieś 6-8 osób, nie trzy. - spojrzał na moją minę, po czym dodał drwiącym tonem. - Tak, wiem, że nie umiesz liczyć, ale ja się naprawdę dziwię, że pełnisz funkcję Strategosa, Hegemona, et cetera, no naprawdę, ja nie wiem...
- Oj, zamknij się... - przerwałem z przekąsem jego znaną mi już doskonale tyradę o moich zdolnościach matematycznych dorównujących inteligencji ameby. Naturalnie, oskarżenia były żartobliwe, jak wszystkie złośliwości.
- To co, jakiś pomysł? - skupiłem się na Stelli. Issa również na nią spojrzał. Czekaliśmy.

<Stella?>