poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Lauriego cd Stelli

Przez chwilę patrzyłem jeszcze na Stellę, zastanwiając się, o co chciała zapytać. No ale zrezygnowała, więc się nie dowiem. A szkoda... Byłem strasznie ciekawskim typem, który - jeśli ktoś rozbudzi jego ciekawość, mówiąc "A zresztą nie ważne..." - jest gotów drążyć temat aż po grób, byle tylko dowiedzieć się, o co chodziło.
Niestety, Issa dalej siedział mi we łbie, monitorując moje myśli, toteż, zanim zdążyłem zadać pytanie, zarobiłem cios kościstym łokciem w bok. Syknąłem.
- Co ci odbiło?
Niezwykle, jak na niego, poważny Kot spojrzał mi tylko w oczy. Ostrzeżenie, bym nie zadręczał Stelli pytaniami.
*Skoro nie powiedziała, to znaczy, że nie chciała powiedzieć*, zamruczał mi Issa w umyśle. Mgliście zastanowiłem się, czemu by nie wydobyć tego pytania Stelli z umysłu, ale gdy dostałem mentalnego kopa w mózg od Kota, natychmiast zrezygnowałem z tego pomysłu.
Zamiast tego, wyszczerzyłem się do lwicy. Wstałem.
- Jasne, przejdźmy się, czemu nie. A co do nas... Raczej nasza historia nie jest zbyt ciekawa. Może raczej powiedziałabyś coś o sobie? - zapytałem, kiedy Stella wstała i ruszyła przez łąkę w stronę lasu, a ja obok niej z Kotem siedzącym mi przysłowiowo na ogonie.
Stella zawahała się. Issa to wykorzystał.
- Hegemon, nie błaznuj, tylko opowiadaj. Będziecie się tak teraz przegadywać, kto zacznie?
Przewróciłem oczami.
- Jak jesteś taki "mondry" to sam zacznij. - mruknąłem, ale zastanowiłem się nad swoim życiem. Raczej nie było zbyt ciekawe, ale coś by się tam może znalazło.
- No dobra... No to... No... - szukałem jakiegoś ciekawego momentu w moim życiu. W końcu spojrzałem na Stellę zrezygnowany. - Nie wiem, co byś chciała wiedzieć...
- Po prostu opowiedz od początku. - lwica uśmiechnęła się lekko, przeskakując przez jakiś pień powalonego drzewa.
- Ee... Okej. No to... Urodziłem się na terenie Stada Cieni, przynajmniej tak mi się wydaje, bo wychowywany byłem przez lwa, który nie był moim ojcem, ale przygarnął mnie i moje rodzeństwo. Po nim zresztą dostałem imię: Ethan. Innej rodziny nie pamiętam. Miałem brata Kashiego i siostrę Petrę. Z Issą poznaliśmy się, kiedy skończyłem półtora roku. Tak więc śmiało można powiedzieć, że znamy się pół życia... - zaśmiałem się cicho. Issa parsknął.
- Twoje pół życia. Ja mam 66 lat.
- A tak, zapomniałem, że zbierasz do 666. - przewróciłem oczami i wróciłem do opowieści. W skrócie opowiedziałem, jak poznałem Valentine, opisałem, że to, co nas łączyło, bardziej było przyjaźnią, niż miłością. Potem znów się zająknąłem, nie wiedząc, co mówić dalej, ale Stella przejęła inicjatywę.
- A co lubisz? Lub czego nie?
- Cóż... Lubię grać w "One Night: Ultimate Werewolf" - zaśmiałem się. - O czym już zresztą wiesz. Lubię pogadać z kimś na poziomie. A nie lubię... Wielu rzeczy. Chyba łatwiej wymienić, co lubię. - znów zacząłem się śmiać, Issa się dołączył. - Nie lubię, gdy ktoś paple non stop, ale jeśli ktoś nic nie mówi, to też mnie wkurza. No, i nienawidzę mango. - wystawiłem język. - Pfłe, pomarańczowa plastelina.
Stella zaśmiała się.
- Chcesz wiedzieć coś jeszcze? - spytałem.

Stella?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz