wtorek, 14 czerwca 2016

Od Lauriego cd Stelli

Przez dość dłuższą chwilę staliśmy razem z Issą przed jaskinią, "podziwiając".
- Ehe. Ta... - burknąłem w końcu pod nosem. - "Idealna dla dwojga"... - powtórzyłem słowa Stelli, po czym zerknąłem na Issę spode łba w tym samym czasie, co on na mnie.
Staliśmy jeszcze przez moment, po czym walnąłem Issę łapą, aż odleciał kilka kroków w bok, i wbiegłem do jaskini.
- Ty od wejścia! - wskoczyłem na posłanie w głębi jaskini, wpatrując się zwycięsko w klnącego na mnie Kota. - Zaklepane!
Issa prychnął.
- Nie wiesz, że posłanie od wejścia zajmuje zazwyczaj dowódca? - uśmiechnął się z zadowoleniem. - Już myślałem, że będę musiał prosić o pierwsze legowisko od wejścia.
- A idź ty. - machnąłem na niego łapą. Widząc, że patrzy na mnie nieruchomo, nawet nie mrugając, polizałem szybko róg posłania. Wyszczerzyłem się do Issy.
- Polizane - zaklepane!
Chwila mojego zwycięstwa nie trwała długo - rzuciła się na mnie chmara pazurów, futra i zębów. Na szczęście zdążyłem odeprzeć atak falą otępiających zmysły drgań. Issa wylądował na ziemi przede mną. Spojrzałem na niego z góry.
- Co, masz już dość?
- Jak się dowiem, to ci powiem. - syknął.
Przewróciłem oczami. Te nasze przekomarzania się i kłótnie oczywiście były niczym innym jak dość ekscentryczną manifestacją naszej trwającej 2 lata przyjaźni. Miałem dość cięty język i złośliwe poczucie humoru, swoją sympatię do kogoś okazywałem właśnie drwinami. Inaczej nie potrafiłem, taki charakter. Issa zresztą był taki sam - pewnie dlatego się dogadywaliśmy. Choć, w zasadzie, nie powinniśmy. Issa, jako Kot Czarownicy był niezależny, nienawidził wykonywać niczyich rozkazów, uznawał, że każdy ma prawo rozkazywać tylko sobie samemu.
Kot potarł bezwiędnie pyszczkiem o złotą bransoletę na prawej łapie. Na lewej miał taką samą. Były to tylko dwie proste cienkie obręcze, wykonane ze złota. Issa twierdził, że czuje od niej moc, ale nie potrafił jej sklasyfikować ani nazwać.
- I jak? - przerwał moje rozmyślania Issa.
- Co: jak?
- Jak jaskinia? - przewrócił niebieskimi oczami.
- Jak to jaskinia. Zimno jak chorera. - odburknąłem, właściwie tylko dla zasady się buntując, bo doskonale wiedziałem, że nie o to mu chodziło.
Wyszedłem z jaskini i ruszyłem przed siebie, nie czekając na Kota. Oczywiście, zaraz mnie dogonił. Nawet na niego nie spojrzałem.
- A wiesz, mnie się nawet podoba ta jaskinia. Przynajmniej nie muszę spać na piachu.
- Co się przejmujesz, przecie i tak padniesz wszędzie, gdzie byś nie był. - przewróciłem oczami.
- Jasne, "zią".
- Dobra, zła nie jest. - przyznałem mu w końcu rację. W zasadzie nawet mi się podobała, była taka przytulna... - Po prostu zawsze chciałem mieć coś takiego. - mruknąłem dziecinnie, nieudolnie starając się zrobić minę niewinnego kociaka.
Odpowiedział mi śmiech Issy. Przeszliśmy spory kawałek w milczeniu. Jakoś nigdzie nie było nawet pół lwa. Podejrzane.
- Nieee... Seerio? - mruknął teatralnym głosem Issa, przyglądając mi się szeroko otworzonymi niebieskimi oczami i udając wielce przejętego.
- Wypad z mojej głowy. - jęknąłem.
- Dobra, dobra. - zachichotał. Zręcznie mnie wyminął, machając ogonem z wyższością. Zerknął na mnie od niechcenia.
- Popraw trochę ten swój designerski look, idziemy do ludzi.
- Wątpisz, że ja zawsze wyglądam dobrze? - prychnąłem z udawaną złością, ale posłusznie zgarnąłem grzywę na prawą stronę, część włosów związując czarnym sznurkiem.
- Ta da! Lepiej?
- Żartujesz? - zaśmiał się sucho, po czym spojrzał na mnie, milcząc chwilę, by zbudować napięcie. - Haha... Nie.
- Bardzo śmieszne... - mruknąłem, ale wbrew własnym słowom nie zdołałem powstrzymać śmiechu. Chichocząc pod nosem, wyszliśmy na jakąś polanę. Wydawała się pusta. Rozejrzałem się.
- Issiak, gramy w Werewolfa?
- We dwóch? Odbiło ci? Musiałoby być nas więcej, tak to się nie da. - miauknął.
- Jesteś Kot Czarownicy czy nie? - uniosłem wymownie oczy do nieba.
- I co ja mam ci niby zrobić? Rozczłonkować cię, hę?
- A skąd ja mam wiedzieć, to ty tu jesteś od czarowania, neh? - zaśmiałem się, przewracając się do tyłu na trawę. Ułożoną grzywę diabli wzięli. Oczywiście ani ja, ani Issa nie zauważyliśmy zadumanej Alphy leżącej pod drzewem.

<Stella?>

1 komentarz:

  1. Harrah's Ak-Chin Casino: Welcome Offer & Free $30 No Deposit
    Visit the Harrah's Ak-Chin Casino! Enjoy 인생도박 an 먹튀재판소 unforgettable 메이저사이트 추천 stay in the beautiful Las Vegas area and experience 바카라게임방법 the best of Las e sport Vegas.

    OdpowiedzUsuń