środa, 22 czerwca 2016

Im sorry

Wybaczcie, kochani ale blog zostaje zawieszony. Piszą na razie tylko dwie osoby, mało nieprawdaż? Nikt więcej się nie pofatyguje mimo iż wysyłałam zaproszenia wielu osobom. Rekrutacja dalej będzie otwarta. A blog odświeżony będzie gdy tylko znajdą się co najmniej 4 chętne osoby, bo przyznacie że tak długo się nie pociągnie.

Dziękuję że byliście Alfa Stella~

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Lauriego cd Stelli

Przez chwilę patrzyłem jeszcze na Stellę, zastanwiając się, o co chciała zapytać. No ale zrezygnowała, więc się nie dowiem. A szkoda... Byłem strasznie ciekawskim typem, który - jeśli ktoś rozbudzi jego ciekawość, mówiąc "A zresztą nie ważne..." - jest gotów drążyć temat aż po grób, byle tylko dowiedzieć się, o co chodziło.
Niestety, Issa dalej siedział mi we łbie, monitorując moje myśli, toteż, zanim zdążyłem zadać pytanie, zarobiłem cios kościstym łokciem w bok. Syknąłem.
- Co ci odbiło?
Niezwykle, jak na niego, poważny Kot spojrzał mi tylko w oczy. Ostrzeżenie, bym nie zadręczał Stelli pytaniami.
*Skoro nie powiedziała, to znaczy, że nie chciała powiedzieć*, zamruczał mi Issa w umyśle. Mgliście zastanowiłem się, czemu by nie wydobyć tego pytania Stelli z umysłu, ale gdy dostałem mentalnego kopa w mózg od Kota, natychmiast zrezygnowałem z tego pomysłu.
Zamiast tego, wyszczerzyłem się do lwicy. Wstałem.
- Jasne, przejdźmy się, czemu nie. A co do nas... Raczej nasza historia nie jest zbyt ciekawa. Może raczej powiedziałabyś coś o sobie? - zapytałem, kiedy Stella wstała i ruszyła przez łąkę w stronę lasu, a ja obok niej z Kotem siedzącym mi przysłowiowo na ogonie.
Stella zawahała się. Issa to wykorzystał.
- Hegemon, nie błaznuj, tylko opowiadaj. Będziecie się tak teraz przegadywać, kto zacznie?
Przewróciłem oczami.
- Jak jesteś taki "mondry" to sam zacznij. - mruknąłem, ale zastanowiłem się nad swoim życiem. Raczej nie było zbyt ciekawe, ale coś by się tam może znalazło.
- No dobra... No to... No... - szukałem jakiegoś ciekawego momentu w moim życiu. W końcu spojrzałem na Stellę zrezygnowany. - Nie wiem, co byś chciała wiedzieć...
- Po prostu opowiedz od początku. - lwica uśmiechnęła się lekko, przeskakując przez jakiś pień powalonego drzewa.
- Ee... Okej. No to... Urodziłem się na terenie Stada Cieni, przynajmniej tak mi się wydaje, bo wychowywany byłem przez lwa, który nie był moim ojcem, ale przygarnął mnie i moje rodzeństwo. Po nim zresztą dostałem imię: Ethan. Innej rodziny nie pamiętam. Miałem brata Kashiego i siostrę Petrę. Z Issą poznaliśmy się, kiedy skończyłem półtora roku. Tak więc śmiało można powiedzieć, że znamy się pół życia... - zaśmiałem się cicho. Issa parsknął.
- Twoje pół życia. Ja mam 66 lat.
- A tak, zapomniałem, że zbierasz do 666. - przewróciłem oczami i wróciłem do opowieści. W skrócie opowiedziałem, jak poznałem Valentine, opisałem, że to, co nas łączyło, bardziej było przyjaźnią, niż miłością. Potem znów się zająknąłem, nie wiedząc, co mówić dalej, ale Stella przejęła inicjatywę.
- A co lubisz? Lub czego nie?
- Cóż... Lubię grać w "One Night: Ultimate Werewolf" - zaśmiałem się. - O czym już zresztą wiesz. Lubię pogadać z kimś na poziomie. A nie lubię... Wielu rzeczy. Chyba łatwiej wymienić, co lubię. - znów zacząłem się śmiać, Issa się dołączył. - Nie lubię, gdy ktoś paple non stop, ale jeśli ktoś nic nie mówi, to też mnie wkurza. No, i nienawidzę mango. - wystawiłem język. - Pfłe, pomarańczowa plastelina.
Stella zaśmiała się.
- Chcesz wiedzieć coś jeszcze? - spytałem.

Stella?

niedziela, 19 czerwca 2016

Od Stelli cd Lauriego

Starałam się skupiać na tym co samiec do mnie mówi, jednak problem w tym że ten kot rozpraszał mnie. No wiem jest kim jest ale przyzwyczaiłam się żyć z lwami, sama jestem lwem i mniejszy potomek naszych narodów co prawda dla mnie to nowość. Samiec proponował parę różnych gier które mogą zabić skutecznie nudę, więc nie mogłam się nie uśmiechnąć. Nie miałam zbytnio nic do roboty, to co miałam zrobić zrobiłam. Teraz tylko czekać na formalności oraz nowych gości. Ciesze się że nie byli poważni, przynajmniej można sobie z kimś fajnie i miło pożartować czy spędzić czas.
-W sumie jestem otwarta na propozycje. - oznajmiłam wesoło.
-Tylko problem w tym że ten ciołek nie zbyt wpada na dobre pomysły - przewrócił oczami znudzony kot.
-Em okey... proponuje może na początku krótki spacer? - dałam jakąś kolejną zachętę.
-W sumie, tereny lepiej poznamy. - odpowiedział spokojnie lew na moją propozycje.
-No to załatwione, a w sumie mam jeszcze pytanie.. - rzuciłam od razu.
-A dokładnie jakie? - bez problemu i z lekkim zaciekawieniem spytali.
-em... a w sumie .. - przemyślałam co chciałam powiedzieć i uznałam że trochę to głupie będzie więc zmieniłam swoją wypowiedź - Mniejsza, zapomniałam. Niezdara.. okey to gotowi? Przy okazji może dowiem się.. - spojrzałam wtedy na lwa z uśmiechem - .. nieco o was.

Lauri? :p

piątek, 17 czerwca 2016

Od Oriona cd Elise

-Oj uważaj wilczku, warczysz na niedźwiedzia-burknąłem cicho i wpatrzyłem się w samicę, która żałośnie układała sobie językiem futerko
Samica spojrzała na mnie kątem oka. Zmarszczyła powieki i zawarczała cicho, zacisnąłem kły, jednak stałem spokojnie
-Słuchaj nie będę z tobą gadać, bo z chamami nie gadam-westchnęła po chwili samica
-Pfff paniusia-szepnąłem gdy samica odchodziła, spojrzałem na tafię wody, wziąłem kilka łyków i zacząłem się przyglądać odchodzącej samicy, której nagle zaczęła towarzyszyć inna lwica
Gdy nadszedł popołudnie los tak zechciał że znowu się spotkaliśmy, jednak ta minęła mnie bez słowa

<?>

Od Elise cd Orion,a

Kolejny ciepły dzień, ahh... normalnie nic tylko ochłodzić się w zimnym jeziorku. No ale przecież jak tu się pluskać z pustym brzuchem. Stella, moja przyjaciółka, no mogę tak ją nazwać, razem z Nią zapolowałyśmy wcześnie rano.Dopiero po południu postanowiłam się wybrać na chłodną kąpiel. Tak jak chciałam, tak zrobiłam. Wielka cisza na terenach. Nie są zapełnione, dopiero rośnie to stado, byliśmy mimo to narażeni na ataki innych stad. Nie miałam zbyt daleko, po drodze jednak zauważyłam lwa. Siedział na trawie, blisko jabłoni, nie zamierzałam wchodzić z nim w dyskusje gdyż naszły mnie słuchy że to nie jest miły lwek. Zbytnio chamskich lwów nie lubię, może i źle słyszałam, nie wiem ale nie chce sie o tym przekonać. Spojrzałam na niego z góry po czym ominęłam go bez choćby trochę dźwięku. Wskoczyłam do jeziorka pierwszy co i od razu na samo dno. Przekręciłam się do góry łapami.Plecami opadałam coraz głębiej i głębiej, łapy wysunęłam do przodu jakbym chciała cos chwycić, nie ruszałam się. Powieki zwolniły, delikatny uśmiech pojawił się na moim pyszczku. Uwielbiałam te uczucie, choć wygląda groźnie. Moim żywiołem to czyste powietrze, nie miałam problemów więc z zgromadzeniem idealnego zapasu tlenu pod wodą. Po jakimś czasie w końcu moje ciało opadło na samo dno. Plecami leżałam na podłożu jak na lądzie. Zamknęłam oczy czując jak delikatne ruchy wody kierowano każdy włosek mojego futerka. Chwile potem lekko otworzyłam, widziałam dość dobrze by stwierdzić że ktoś spoglądał w wode idealnie w tym samym miejscu gdzie ja byłam, tyle że wyżej i na lądzie. Pokazałam żeby, powoli się przekręciłam, tylnymi łapami odbiłam się szybko od dna nabierając prędkości coraz to bardziej aż wyskoczyłam atakując przybysza witając go subtelnym warknięciem. Powaliłam lwa na plecy, zauważyłam że to ten sam którego wcześniej ujrzałam, przekręciłam oczami i zeszłam z niego, następnie strzepałam z futra nadmiar wody. Samiec wstał spoglądając na mnie obojętnym wzrokiem.
-Radze nigdy więcej tak nie podchodzić , no chyba że szukasz pamiątek. - oznajmiłam dość spokojnie ale nie koniecznie z szacunkiem usiadłam i języczkiem układałam futerko.

<Orion? Nie zabij xD>

czwartek, 16 czerwca 2016

Od Orion,a

Stado było bardzo małe, chyba z powodu małej ilości członków
przechadzając się przez łąkę niczego nie było, prócz owadów wesoło latające
Z kwiatka na kwiatka, z uśmiechem cieszyłem się darami matki natury .
Gdy zawiał ostry wiatr, moja grzywa rozwiała się na wszystkie strony, zakląłem
i starałem się grzywę doprowadzić do porządku. Gdy tylko przechodziłem napotkałem jakiegoś samca
-Hej, złaź mi z drogi, przybłędo- warknął na mnie
Bez słowa odstąpiłem mu drogę i szeptem oznajmiłem
-Kretyn
Samiec zatrzymał się i po woli odwrócił się
-Coś ty powiedział?!
-To co słyszałeś-mruknąłem cichym głosem i starałem się nie spuścić wzroku
-Zaraz cię nauczę!!
Samiec już miał podnieść i uderzyć kiedy zablokowałem atak, uderzył w moją łapę, i akurat tak aby trafiło na czułe miejsce, samiec zwalił się na ziemię i trzymał się za kończynę, wrzeszczał.
-Nauka poszła w las-rzekłem i już miałem go dobić kiedy usłyszałem jakiś dźwięk, raczej ryk i szelest w strawie
-To Bies, zajmie się tobą, przynajmniej nie będę brudzić sobie łap
-Nie błagam, nie zostawiaj mnie??
-Ooo a gdzie przybłęda hęęę?-wycedziłem cicho
-Nie błagam, zrobię co chcesz, tylko nie daj mu zjeść mnie, błagam!-prawię krzyknął
-Wszystko??
-Wszystko!
-Całuj moje łapy...przestań żartowałem, idziemy-Pomogłem mu wstać i razem przeszliśmy przez całą łąkę, uwaliłem go na ziemię
-Następnym razem za takie chamstwo już więcej ci nie pomogę-syknąłem na samca który patrzył na mnie jak na bohatera, obróciłem oczami i poszedłem w swoją stronę, gdy tylko usiadłem pod jabłonką usłyszałem kolejne kroki, tym razem delikatne, spokojne

<Ktoś?>

Od Lauriego cd Stelli

Lwica chyba nie czuła się zbyt pewnie w naszym towarzystwie. Nic dziwnego, takich wariatów jak my, to mało chodzi po świecie i raczej w żadnym razie wolałoby się takowych nie spotkać. Issa zachichotał, słysząc moje myśli. Zignorowałem go.
- Nie musisz iść. - zaoponowałem. Zabrzmiało mi to trochę, jakbym na siłę próbował ją zatrzymać, kiedy ma ona coś ważnego do roboty, więc zaraz zamrugałem i zacząłem się plątać, próbując wytłumaczyć moje stanowisko.
- Znaczy, chodziło mi o to, że nam nie przeszkadza twoje towarzystwo. I tak nie mamy nic do roboty.
- Dobra, "siad up", pogrążasz się. - Issa zaczął się ze mnie bezczelnie śmiać. Miałem ochotę go walnąć.
Nie odmówiłem sobie oczywiście tej przyjemności.
- Za co...? O co chodzi...? - zaczął biadolić, trzymając się łapą za ucho, w które go trzepnąłem.
- O ten zegar, co nie chodzi. - rzuciłem od niechcenia. Chcąc nie chcąc, Issa zaczął się śmiać. Skupiłem się ponownie na Stelli.
- Może chciałabyś zagrać z nami w grę o nazwie Werewolf? - uśmiechnąłem się miło. W końcu co trzy osoby to już nie dwie, no nie? Niestety, Stella nie zdążyła odpowiedzieć, bo oczywiście Issa musiał wtrącić swoje trzy grosze.
- Strategos, do diabła, czy ty tylko tę jedną grę masz zakodowaną we łbie? - Issa przewrócił oczami wymownie. Uniosłem brew pytająco.
- Jak już mówiłem, w to się gra w jakieś 6-8 osób, nie trzy. - spojrzał na moją minę, po czym dodał drwiącym tonem. - Tak, wiem, że nie umiesz liczyć, ale ja się naprawdę dziwię, że pełnisz funkcję Strategosa, Hegemona, et cetera, no naprawdę, ja nie wiem...
- Oj, zamknij się... - przerwałem z przekąsem jego znaną mi już doskonale tyradę o moich zdolnościach matematycznych dorównujących inteligencji ameby. Naturalnie, oskarżenia były żartobliwe, jak wszystkie złośliwości.
- To co, jakiś pomysł? - skupiłem się na Stelli. Issa również na nią spojrzał. Czekaliśmy.

<Stella?>

środa, 15 czerwca 2016

Od Stelli cd Ethan,a

Rozkoszowałam się cudnym delikatnym i chłodnym wiaterkiem mknącym przez polany. Usłyszałam głosy.. co prawda ciągle słyszałam, tu jakieś ćwierkotanie, szelest trawy gdzie żyją zajączki albo jerzyki. Wszystko tętniło takim życiem że na początku z wzruszenia łezka w oku się zakręciła, wracając do tematu. Usłyszałam głosy, głosy lwa i kota. Bez żadnych przeszkód rozpoznałam kto to. Ujrzałam niedaleko wygłupiających się przyjaciół. Miło się na nich patrzyło, przynajmniej ani jedno ani drugie nie było samotne. Czasami wydałam z siebie cichy śmiech. Dopiero po jakimś czasie mnie zauważyli, gdy poczułam na sobie ich wzrok, podniosłam się i podeszłam powoli do nich.
-Witam - pierwszy kot się odezwał.
-Hey, wybaczcie że wam przeszkadzam, ale wpadłam tak pogadać. - oznajmiłam wzruszając ramionami. Lew wstał po czym usiadł i spojrzał na kota.
-No dobrze.. - oznajmił cicho Lauri. Troche głupio się czułam ale nie chciałam wiecznie samotnie chodzić.
-Może chcecie jakieś pomocy? Polowanie? Albo cos... - szukałam tematu. - albo sobie mogę pójść... - oznajmiłam spuszczając wzrok. Co mi odbijało?!
<Ethan?>

wtorek, 14 czerwca 2016

Od Lauriego cd Stelli

Przez dość dłuższą chwilę staliśmy razem z Issą przed jaskinią, "podziwiając".
- Ehe. Ta... - burknąłem w końcu pod nosem. - "Idealna dla dwojga"... - powtórzyłem słowa Stelli, po czym zerknąłem na Issę spode łba w tym samym czasie, co on na mnie.
Staliśmy jeszcze przez moment, po czym walnąłem Issę łapą, aż odleciał kilka kroków w bok, i wbiegłem do jaskini.
- Ty od wejścia! - wskoczyłem na posłanie w głębi jaskini, wpatrując się zwycięsko w klnącego na mnie Kota. - Zaklepane!
Issa prychnął.
- Nie wiesz, że posłanie od wejścia zajmuje zazwyczaj dowódca? - uśmiechnął się z zadowoleniem. - Już myślałem, że będę musiał prosić o pierwsze legowisko od wejścia.
- A idź ty. - machnąłem na niego łapą. Widząc, że patrzy na mnie nieruchomo, nawet nie mrugając, polizałem szybko róg posłania. Wyszczerzyłem się do Issy.
- Polizane - zaklepane!
Chwila mojego zwycięstwa nie trwała długo - rzuciła się na mnie chmara pazurów, futra i zębów. Na szczęście zdążyłem odeprzeć atak falą otępiających zmysły drgań. Issa wylądował na ziemi przede mną. Spojrzałem na niego z góry.
- Co, masz już dość?
- Jak się dowiem, to ci powiem. - syknął.
Przewróciłem oczami. Te nasze przekomarzania się i kłótnie oczywiście były niczym innym jak dość ekscentryczną manifestacją naszej trwającej 2 lata przyjaźni. Miałem dość cięty język i złośliwe poczucie humoru, swoją sympatię do kogoś okazywałem właśnie drwinami. Inaczej nie potrafiłem, taki charakter. Issa zresztą był taki sam - pewnie dlatego się dogadywaliśmy. Choć, w zasadzie, nie powinniśmy. Issa, jako Kot Czarownicy był niezależny, nienawidził wykonywać niczyich rozkazów, uznawał, że każdy ma prawo rozkazywać tylko sobie samemu.
Kot potarł bezwiędnie pyszczkiem o złotą bransoletę na prawej łapie. Na lewej miał taką samą. Były to tylko dwie proste cienkie obręcze, wykonane ze złota. Issa twierdził, że czuje od niej moc, ale nie potrafił jej sklasyfikować ani nazwać.
- I jak? - przerwał moje rozmyślania Issa.
- Co: jak?
- Jak jaskinia? - przewrócił niebieskimi oczami.
- Jak to jaskinia. Zimno jak chorera. - odburknąłem, właściwie tylko dla zasady się buntując, bo doskonale wiedziałem, że nie o to mu chodziło.
Wyszedłem z jaskini i ruszyłem przed siebie, nie czekając na Kota. Oczywiście, zaraz mnie dogonił. Nawet na niego nie spojrzałem.
- A wiesz, mnie się nawet podoba ta jaskinia. Przynajmniej nie muszę spać na piachu.
- Co się przejmujesz, przecie i tak padniesz wszędzie, gdzie byś nie był. - przewróciłem oczami.
- Jasne, "zią".
- Dobra, zła nie jest. - przyznałem mu w końcu rację. W zasadzie nawet mi się podobała, była taka przytulna... - Po prostu zawsze chciałem mieć coś takiego. - mruknąłem dziecinnie, nieudolnie starając się zrobić minę niewinnego kociaka.
Odpowiedział mi śmiech Issy. Przeszliśmy spory kawałek w milczeniu. Jakoś nigdzie nie było nawet pół lwa. Podejrzane.
- Nieee... Seerio? - mruknął teatralnym głosem Issa, przyglądając mi się szeroko otworzonymi niebieskimi oczami i udając wielce przejętego.
- Wypad z mojej głowy. - jęknąłem.
- Dobra, dobra. - zachichotał. Zręcznie mnie wyminął, machając ogonem z wyższością. Zerknął na mnie od niechcenia.
- Popraw trochę ten swój designerski look, idziemy do ludzi.
- Wątpisz, że ja zawsze wyglądam dobrze? - prychnąłem z udawaną złością, ale posłusznie zgarnąłem grzywę na prawą stronę, część włosów związując czarnym sznurkiem.
- Ta da! Lepiej?
- Żartujesz? - zaśmiał się sucho, po czym spojrzał na mnie, milcząc chwilę, by zbudować napięcie. - Haha... Nie.
- Bardzo śmieszne... - mruknąłem, ale wbrew własnym słowom nie zdołałem powstrzymać śmiechu. Chichocząc pod nosem, wyszliśmy na jakąś polanę. Wydawała się pusta. Rozejrzałem się.
- Issiak, gramy w Werewolfa?
- We dwóch? Odbiło ci? Musiałoby być nas więcej, tak to się nie da. - miauknął.
- Jesteś Kot Czarownicy czy nie? - uniosłem wymownie oczy do nieba.
- I co ja mam ci niby zrobić? Rozczłonkować cię, hę?
- A skąd ja mam wiedzieć, to ty tu jesteś od czarowania, neh? - zaśmiałem się, przewracając się do tyłu na trawę. Ułożoną grzywę diabli wzięli. Oczywiście ani ja, ani Issa nie zauważyliśmy zadumanej Alphy leżącej pod drzewem.

<Stella?>

Walcz,nawet jeśli wiesz że przegrasz

Rochel
(czytaj:Roszel)
⚛Ksywka⚛
Gleba,Rosa lub łowczyni
⚛Wiek⚛
3 lata
⚛Płeć⚛
Lwica
⚛Głos⚛
Sia- cheap thrils(głos kobiety)
⚛Hierarhia⚛
Wyrocznia
⚛Żywioł⚛
śmierć
⚛Moce⚛
- kontakt z duchami<br>
- wskszeszanie<br>
- umiem wysyłać do Tartaru( chyba nie muszę tego tłumaczyć)<br>
- za jednym dotknięciem wiem WSZYSTKO o danej osobie<br>
- iluzja<br>
⚛Charakter⚛
 miła,przewrażliwiona. Niektórzy uważają mnie za wariatkę ponieważ dzięki żywiołowi śmierci mogę nawe o 2 nad ranem wybiec na łąkę i krzyczeć &quot; Tu będzie za 5 minut wypadek!&quot;<br>
Odważna, czasem nawet zbyt odważna....... na widok dzieci się rozkleja. Do obcych podchodzi negatywnie czyli jest drętwa,cichuteńko warczy,i leciuchno wystawia kły wygląda jakby miała skoczyć na osobę. Do przyjaciół zawsze się uśmiecha, non stop się śmieje.<br>
Luźno zapleciony warkocz dodaje jej wyglądu swobody, żółta gumka recepturka którą znalazła podczas w jednej przygód w czasie ze swoim ex chętnie opowiada o przygodach w czasie ale o swoim ex czyli Daraku już nie. Gruba,czarna linia ustna oraz wyróżniający się różowy nosek. Małe uszu i wielkie błękitne oczy. Sierść opadająca na oko co dodaje jej tajemniczości.<br>
♥Rodzina♥
Nie znam,wiem tylko że tata ma żywioł życia. Byłam wychowywana przez ludzi i myślałam że jestem psem . Stosunków nie miałam za dobrych bo cały czas pracowałam<br>
♥Przyjaciel♥
Kamaiko
Poznanie: otóż w jednej z podróży w czasie znalazłam jajo więc je wzięłam i wykluła się Kamaiko <br>
♥Zauroczenie♥
brak, ale chciałabym<br>
♥Partner♥
na nieszczęście brak<br>
♥Ex♥
Darak, nie chodzimy bo Darak gdzieś zaginął.<br>
Właściciel
Iza Bel<br>
Inne: uzależnienie od głaskania Kamaiko, UWAGI: żywioł śmierci jest mi bardzo słabo znany.<br>

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Od Stelli cd Ethan,a

Co prawda pare lwów dołączyło do mojego skromnego stada. Niektórzy woleli jednak przejść obok ale mimo to pomogli roznieść głos o danej lokalizacji pewnego stada. Po dobrze przespanej, kolejnej nocy wyszłam z jaskini rokoszując się tutejszym, świeżym powietrzem. Byłam bardzo szczęśliwa i dumna z siebie, wreszcie odnaleziony nowy sens w życiu nabrał nowych znaczeń. Spoglądając tak w dal podziwiając tereny, moją uwagę wytrącił żeński głos. Ucho delikatnie drgnęło, następnie główka przekręciła się w stronę usłyszanego głosu.
-Witaj Elise. - uśmiechnęłam się witając z lwicą która stopniowo zbliżała się do mnie.
-Dzień dobry Stello. - przywitała mnie dumnie. Kiwnęłam lekko głową na "przywitanie"
-Jakies raporty? - spytałam oczekując ciekawej nowiny, przecież nie bez powodu mnie szukała. Zaciekawiona co lwica ma mi do powiedzenia aż usiadłam spokojnie prostując ciało w jej kierunku.
- Owszem, Lew Shibido ruszył na polowanie, a co najciekawsze... - spojrzała za siebie po czym przybliżyła do mnie mordkę delikatnie szepcząc.
-Kieruje się do nas całkiem przystojny lew. - podniosłam brew, w sumie nie trysłam energią. Bardziej cieszyłam się z wieści że nowy członek do stada niż jego wygląd.
-Dziękuje za poinformowanie, zajmę się tą sprawą. - kulturalnie i spokojnie pożegnałam się z lwicą na tutejszą chwilę. Wróciła do swoich zadań, a ja wyruszyłam w drogę z nadzieją iż pierwsza spotkam nowego przybysza. W sumie nie trwało to długo a już napotkałam przeszkodę na swojej drodze. Stuknął o mnie jakieś lew, z wyszczerzonymi gałami spoglądałam na niego, a gdy mnie minął zbierając jakieś swoje rzeczy, podniosłam jedną brew by drugą obniżyć. W myślach "to on?" Chwile potem doznałam kolejnego zdziwienia, na drodze napotkałam kota... Lew drugi raz doznał upadku na pysk gdy tutejszy kot ukazywał mi szacunek. I tera pytanie.. czy mam omamy czy serio sie to dzieje.
- Witam. Przepraszam najmocniej za tego tu... - oznajmił dość spokojnie, spoglądali na siebie jak na mięso. Lekko powstrzymałam się od śmiechu. Jeden drugiemu ubliża, przekrzywiłam lekko główką. Gdy przez chwile ciszy spoglądali twardo w swoje oczy jak skały czy też posągi, wysłowiłam się w końcu.
-Eee... Co wy tak właściwie robicie na terenach Stada Platynowego Pazura? - pierwsze co musiałam się tego spytać. Nie miałam wyczulonego instynktu tak mocnego by ocenić czy to o tym lwie mówiła Elise. Gdy wyjawiłam nazwę stada, lew wyraźnie wydawał się zaskoczony, jakby słyszał o tej nazwie.
- Stado Platynowego Pazura? To już tutaj?
- Tak... O co chodzi? Chcesz dołączyć?
- Tak, szukałem tego stada. Dowiedziałem się o nim od kilku lwów, które przechodziły przez te tereny. Nie wiesz może, gdzie znajduje się Alpha tego stada? I tak rozpoczęła się nasza rozmowa. Może i zbyt szybko zaufałam samcowi ale nie miałam do niego zbytnio wielkich obaw. Jakby miał by mi zrobić krzywdę, już by skoczył.  Najbardziej dziwiło mnie co tutaj robi kot, na dodatek kot Czarownicy.  Gdy podali swoją tożsamość uznałam że nie będę gorsza i również tak samo postąpię.
-Ja jestem Stella, zapraszam za mną. Pokaże i objaśnię tutejsze zasady. - przyjaźnie nastawiona do tutejszych przybyszów , zachęciłam ich dość szybko. Lew upuścił ze dwie.. kości? tak to chyba kości. Po co lwu kości? No ale mniejsza.
-Pomogę. - chętnie ukazałam swoją pomoc. Chwyciłam parę kości które lew upuścił by z powrotem je przekazać. Z uśmiechem zawróciłam a w tym samym czasie samiec wraz z swym towarzyszem ruszył za mną.
Opowiedziałam w skrócie historie danych terenów, ale tylko tych przez które przechodziliśmy. Nawet nie była to 1/4 terenów. Wyjaśniłam od razu gdzie znajdują się tereny łowieckie oraz najpopularniejsze jeziorka. Na końcu podróży ukazałam jaskinie w której może mieszkać samiec wraz z przyjacielem.
-Jaskinia idealnie dla was dwojga. Może na razie skromnie, dwa łoża z futra niedźwiedzia oraz malutki górski strumyk. Woda pitna ale proszę nie ... załatwiać tam swoich "spraw". - uśmiechnęłam się.
-Jakbyście potrzebowali pomocy, będę niedaleko. - oznajmiłam z szacunkiem kiwając głową na pożegnanie, następnie udałam się na polane. Położyłam się w cieniu drzewa na miękkiej trawce. Myślałam nad tym czy nadaje się na przywódczynie. Może jednak pośpieszyłam się z tą decyzja? Nie wiem.. na razie staram się robić jak najwięcej.

<Ethan?>

Od Ethan,a

Dzień jak co dzień. Widząc wyłaniające się powoli zza horyzontu słońce, westchnąłem i wstałem. Dość brutalnym pchnięciem obudziłem zwiniętego w kłębek czarnego kota. Burknąłem coś, a kiedy nie zareagował, nie licząc krótkich pomrukiwań typu "Już, już, jeszcze 5 minut...", nastąpiłem mu na ogon, warcząc. Natychmiast wstał, kładąc uszy po sobie.
- Pogięło cię? Jest dopiero trzecia nad ranem! - parsknął, patrząc na mnie jednym zaspanym niebieskim okiem.
- Czwarta, ale szczęśliwi czasu nie liczą. - odparłem bezwiędnie. W odpowiedzi usłyszałem tylko ziewanie tak głośne, że zagłuszyło nawet szum fal rozbijających się o skały. Było świeżo po sztormie.
Spiorunowałem Issę wzrokiem złotych oczu. Zaczynał mnie irytować.
- Ileż można spać! Poza tym, nie mówiąc juz o tym ciągłym chrapaniu. Oka zmrużyć nie mogłem. - wyburczałem się za wszystkie czasy. Oczywiście Issa mnie zignorował. Przeciągnął się leniwie, specjalnie robiąc mi na złość, bo przecież wiedział, że muszę się sprężać. Ale nie, jemu się nie spieszy. On ma czas. Durny kot.
- Co ty tak bez żadnego szacunku? - mruknął Issa, jak zwykle czytając mi w myślach. Czemu zawsze każda moc musi mieć jakiś wyjątek? Nikt nie potrafi mi czytać w myślach - ale Issa owszem.
- Jestem Kotem Czarownicy, przyzwyczaj się w końcu, Hegemonie. - Issa mruczał tak donośnie, że niemal nie zrozumiałem żadnego z jego słów.
- Przestań. - warknąłem. Nic to nie dało. Wciąż czułem obecność Kota w moim umyśle.
- Przestań... Przeeeestań... - wpatrzyłem mu się w oczy, jak zwykle z przyzwyczajenia zaczynając mówić niezwykle cicho.
Issa zaśmiał się tylko, doprowadzając mnie tym niemal do szału.
- Już zdychasz? - oczywiście chodziło mu o to żartobliwe nazywanie mojego głosu " ostatnim westchnieniem konającego". Prychnąłem.
- Za grosz szacunku. - pokręciłem głową, poprawiając sobie łapą białą grzywę, by nie spadała mi na oczy. - Masz się mnie słuchać, to ja tu jestem ten inteligentny.
- Ta, inteligentny... - mruknął drwiąco Kot, siadając ostentacyjnie tyłem do mnie i podziwiając wschód słońca nad morzem. - Wiesz, że spryt to wcale nie to samo co intelekt?
- Zamknij się...
- Oczywiście, Strategosie. - Issa udał, że kłania mi się, po czym rozpłynął się w czarny dym. W tej postaci na szczęście nie mógł mnie dotknął. Bok mnie już bolał od jego ciągłego szturchania mnie łapą z wysuniętymi pazurami.
Przewróciłem wymownie oczami. Wstałem. Nie miałem zamiaru podziwiać teraz morskich uroków. Musiałem dostać się w pewne miejsce. Od pewnej grupy wędrownych lwów dowiedziałem się o istnieniu stada, które szuka członków. Jak wiadomo, lew bez stada jest jak zebra bez pasków, toteż ochoczo zgodziłem się pójść we wskazane miejsce. Ale jak by się mogło obyć bez komplikacji, nieprawdaż?
Nie zwracając uwagi na krążący dookoła mnie czarno-niebieski dym, ruszyłem powoli w drogę, zostawiając morze za sobą. Przez kilka dni wędrowałem wzdłuż kamienistego brzegu, by nie zgubić kierunku, ale teraz, przynajmniej z tego, co słyszałem od tamtych lwów, powinna być już droga prosta - jak to mawiał Issa - jak puma w pysk strzeli.
Tak więc ruszyłem. Nie przejmowałem się zbytnio Issą, był w końcu Kotem Czarownicy, mimo, że bez mentora - czyli owej Czarownicy. Mógł przeżyć sam, ale przyczepił się do mnie, bo uwielbiał towarzystwo. Właściwie, zaakceptował tylko mnie, nawet mojego rodzeństwa nie tolerował, toteż nie do końca wiedziałem, kto się do owego "towarzystwa" według niego zalicza. Chyba po prostu kocham mnie wkurzać. Beznadziejny towarzysz, serio, mimo iż często był dość pomocny w niektórych kwestiach.
Na takim właśnie rozmyślaniu zeszło mi pół drogi. Pół, bo gdzieś po kilku godzinach dosłownie wpadłem na kogoś. Pozbierałem kości z ziemi, pomagając również wstać lwu, na którego wpadłem. Właściwie była to lwica. ładna, młoda, biała w brązowe łaty. Zanotowałem to wszystko szybko w pamięci, w końcu mogło mi się kiedyś przydać.
- Wybacz. - mruknąłem. - Muszę iść...
Chciałem ją wyminąć, ale oczywiście w tym samym momencie zmaterializował się tuż przede mną Issa. W rezultacie pomachałem chwilę łapami i ogonem, próbując złapać równowagę, ale i tak wylądowałem na nim. A raczej bym wylądował, gdyby nie teleportował się na miejsce, w którym poprzednio stałem. Kłaniał się właśnie nonszalancko lwicy, która patrzyła się na niego ze zdumieniem, podczas gdy ja znów dźwigałem się z ziemi. Spojrzałem na Kota spode łba.
- Witam. Przepraszam najmocniej za tego tu... - obrzucił mnie zdawkowym spojrzeniem, oczywiście grając sobie w najlepsze.
- Stul pysk, "zią" - burknąłem, akcentując wymyślone przez nas dawno temu słowo.
- Eee... - wcięła się w rozmowę lwica, przechodząc spojrzeniem od jednego z nas do drugiego, podczas gdy my urządziliśmy sobie oczywiście bitwę na spojrzenia. - Co wy tak właściwie robicie na terenach Stada Platynowego Pazura?
Jej słowa natychmiast mnie otrzeźwiły. Zerwałem kontakt wzrokowy z Issą, nie przejmując się przegraną. Kot tymczasem zaczął tańczyć zwycięski taniec, nucąc coś pod nosem po hiszpańsku.
- Stado Platynowego Pazura? To już tutaj?
- Tak... O co chodzi? Chcesz dołączyć?
- Tak, szukałem tego stada. Dowiedziałem się o nim od kilku lwów, które przechodziły przez te tereny. Nie wiesz może, gdzie znajduje się Alpha tego stada?
- Stoi przed tobą. - lwica po raz pierwszy się uśmiechnęła.
- Och... - wyrwało mi się. A więc tak po prostu stoję przez swoją przyszłą Alphą i robię z siebie debila przy pomocy Kota Czarownicy. Słodko.
- Ja... Tego... - zacząłem się plątać, nie wiedząc, jak się do niej zwracać.
- Jak rozumiem, chcesz dołączyć. A więc... Cóż... Jesteś przyjęty. - przerwała mi i uśmiechnęła się. Skłoniłem się, pochylając głowę i uginając przednie łapy.
- Dziękuję.
- Jak się nazywasz?
- Jestem Ethan... Ale wolałbym, by zwracano się do mnie Lauri. On... - spojrzałem na Issę ostentacyjnie. - To Kot Czarownicy, Issa. Jest ze mną.
- Ja jestem Stella.

<Stella?>

"Kto się wcześnie położy i wcześnie z łóżka wyskoczy, ten od tego głupieje i nie widzi na oczy."


Ethan
✸Ksywka✸
Często nazywają go jego drugim imieniem, Lauri, bądź skracają pierwsze do Eth. Nazywany jest też Hegemonem czy White Killerem, mimo iż biały nie jest.
✸Płeć✸
Lew
✸Wiek✸
3 lata
✸Głos✸
KLIK
✸Hierarchia✸
Zwykły członek
✸Rola✸
Strateg
✸Żywioł✸
Eter - światło gwiazd. Z racji reprezentowania tego żywiołu może rozpaść się na drobinki przypominające gwiazdy na niebie, a w jego żyłach, pazurach i kłach płynie czysty eter, który - gdy wprowadzi się go do krwiobiegu - działa paraliżująco na 1h.
✸Magia✸
> Kukoka - potrafi zmienić dla siebie lub dowolnych dwóch istot grawitację, tj. przeniesie dla siebie grawitację na ścianę, podczas gdy inni będą stali na podłodze itd. Gorzej, jeśli zmieni grawitację o 180 stopni i wyleci z atmosfery...
>Dominium - jego umysł posiada barierę, której nikt nie potrafi przebić. On zaś włada mocami mentalnymi, tj czyta w myślach, wysyła obrazy, torturuje, teleportuje się - a to wszystko za pomocą umysłu, wyobraża sobie coś i to się staje. Taki mentalny pakiet. Niestety, jego wyobraźnia jest przez to niezwykle rozwinięta. Mogłoby się wydawać, że jest to plus. Jednak ten fakt wpływa na jego psychikę. Lauri potrafi przyjąć punkt widzenia dosłownie każdego, przez co powoli zatraca własną osobowość.
> Weather Wizard- włada pogodą. Może spowodować, że nagle zacznie padać deszcz/grad/śnieg/żaby z nieba. Także może wywołać burzę z piorunami, które walą tam, gdzie on sobie zażyczy czy władać wiatrem.
> Troublemaker - potrafi zamienić duszę/ciało/jakąś część ciała jednej istoty z duszą/ciałem/itp. innej.
> Audiokinetic- manipulowanie falami dźwięku, może 'zagrać' jakąś melodię, uderzyć w kogoś/coś falami dźwięku, rozbić coś dźwiękiem itp. Dzięki drganiom wyczuwa, kiedy ktoś kłamie, potrafi mówić głosami innych, a także porozumieć się ze zwierzętami czy rozpalić ogień. Wszystko, co związane jest z falami dźwiękowymi, drganiami itd.
✸Charakter✸
Lauri nie lubi utartych schematów i ustalonych reguł. Zamiast tkwić w tym, co sprawdzone, wybiega myślą w przyszłość. Przeważnie jest tolerancyjny i niewiele rzeczy jest w stanie go zdziwić. Choć otwarty na nowości, potrafi być bardzo uparty i trudno go przekonać do zmiany poglądów. Przyjacielski i lubiany, ale zwykle zachowuje pewien dystans, wynikający z potrzeby zachowania niezależności. Ceni wolność i indywidualność. Jest niezależny i samowystarczalny. Myśli przyszłościowo. Ma zdolność obiektywnej oceny sytuacji, gdyż potrafi się zdystansować od emocji. Oryginalność i nowatorstwo może łatwo przerodzić się w ekstrawagancję i trudności w przystosowaniu się do otoczenia, a przekraczanie granic w anarchię i bunt dla samej zasady, nawet jeśli nie ma konkretnego powodu. Podkreślanie niezależności i nieangażowanie się może być odbierane u niego jako chłód emocjonalny. Jest to typ kolegi, genialnego wynalazcy owładniętego wizją, nawet nieco zwariowany. Raczej unika trwałych więzi. Potrafi dogadać się praktycznie z każdym, o kim wie choć odrobinę. Po prostu wie, co powiedzieć, zawsze i wszędzie. Jest zmienny i elastyczny. Sprytny i błyskotliwy, lubi intelektualne konwersacje i szybko się nudzi, gdy nie otrzymuje wystarczającej stymulacji dla swojego umysłu. Umie się oddzielać emocjonalnie od innych, dzięki czemu jest obiektywny, ale może być odbierany jako chłodny i zdystansowany. Łatwo zdobywa wiedzę, lecz nie zawsze jest ona głęboka i wyspecjalizowana, gdyż Lauri nie potrafi się dłużej koncentrować na jednym zagadnieniu i szybko zmienia zainteresowania. Ciekawość umożliwia mu zdobycie wszechstronnej wiedzy. Potrafi być obiektywny i podejmować racjonalne działania, nie zakłócone emocjami. Ma cięte, nieco ironiczne poczucie humoru. Właściwie to taki typ pirata - bierze co chce, za nic nie płaci, jeśli uważa, że sprawa go nie dotyczy, to po prostu odchodzi, a kiedy stwierdzi, że pytanie skierowane do niego nie miało sensu - ignoruje osobnika pytającego przez cały dzień.
✸Aparycja✸
Lauri jest raczej dość średniego wzrostu, w sumie można by i nawet nazwać go niskim. Jest szczupły, ma drobną sylwetkę zwiadowcy. Futro ma brązowe, dość jasne, grzywę zaś śnieżnobiałą, często związaną w niechlujny kucyk z tyłu łba. W uszach, a także w prawej brwi ma po dwa srebrne kolczyki, które świetnie współgrają z jego złotymi oczami i srebrnym naszyjnikiem. Złote tęczówki Lauriego mają kształt klepsydr. Futro podpalane jest na jaśniejszy, prawie beżowy kolor.
✸Rodzina✸
Lauri wychowywany był wraz z bratem Kashim, oraz siostrą Petrą przez przyszywanego ojca Ethana, po którym dostał imię. Swoich prawdziwych rodziców nie znał, a ojciec nigdy im nie powiedział, skąd się u niego wzięli. Lauri nie pytał.
✸Przyjaciel✸
Od czasu, gdy skończył 1,6 lat towarzyszy mu Kot Czarownicy: Issa. Po prostu pewnego dnia się spotkali, pogadali. Przez pewien czas Issa Lauriego wkurzał, potem się do niego przyzwyczaił, a następnie Kota polubił.
[i]Issa:[/i]
♡Zauroczenie♡
Aktualnie nie ma nikogo takiego, na kim Lauri zawiesiłby wzrok na dłużej. Po prostu nie szuka miłości.
♡Partnerka♡
Brak, żadnych części nerek.
♡Potomstwo♡
Brak partnerki, to i dzieci nie ma, bo niby skąd.
♡Ex♡
Był kiedyś z taką jedną Valentine, jednak... Ich drogi się rozeszły. Po prostu.
Waluta
0P
[b]Właściciel:[/b]
-alice6-
[b]Inne:[/b]
> Lubi grać w grę "One Night: Ultimate Werewolf"
> Uwielbia wprost intelektualne pogawędki, nie pogardzi także zagadkami
> Jest dobrym strategiem, potrafi przewidzieć ruchy wroga, wczuć się i przyjąć jego punkt widzenia oraz myślenie, przez co jego pomoc w wojnach jest nieoceniona
> Nienawidzi mango - uważa, że smakuje jak pomarańczowa plastelina
> Nie lubi, gdy ktoś się nad nim wywyższa lub traktuje go protekcjonalnie
> Nie przepada za osobami zbyt gadatliwymi, aczkolwiek za zbyt milczącymi również nie...
> Od zarania dziejów (czyt. dzieciństwa) nosi na szyi srebrny wisiorek - nieśmiertelnik, podarowany mu przez siostrę Petrę. Jest na nim tylko napis Hegemon oraz ciąg cyfr: 1626061
> Jest przyzwyczajony, by spać tylko kilka godzin w ciągu tygodnia, jest bardzo wytrzymały
> Często mówi niezwykle cicho, acz wyraźnie - co bardziej dowcipni nazywają wtedy jego głos "westchnieniem konającego"
> Jest bardzo szybki. Piekielnie, można by rzec. Porusza się o wiele szybciej niż mógłby normalny lew, przez co jego ofiary nawet nie zdążają się zorientować, a już leżą sparaliżowane, z niemal chirurgicznym cięciem na karku. Oczywiście, wąż własnym jadem się nie zatruje, toteż nie działa on na Lauriego.

niedziela, 12 czerwca 2016

"Nie wywołuj wilka z lasu"

Orion

✦Ksywka✦
Mów jak chcesz
✦Płeć✦
Lew-Samiec
✦Wiek✦
3,5
✦Głos✦
 KLIK
✦Hierarchia✦
Zwykły członek
✦Rola✦
Zabójca
✦Żywioł✦
Ogień-Orion włada tym żywiołem od dziecka, do tego stopnia, żywioł nie tylko potrafi zniszczyć, jednak za pomocą tego żywiołu,  potrafi być ciepły też uczuciowo -taki żart drugim żywiołem jest iluzja
✦Magia✦
*Ogniste kule: Orion tworzy w ręku ognistą kulę wielkości piłki do koszykówki. Nakierowana przez Oriona, kula podąża za przeciwnikiem do puki go nie trafi.
*Ognisty Trans:Orion potrafi swojego przeciwnika wprowadzić w trans ognisty który polega na sparaliżowaniu przeciwnika i zadaniu mu bólu od wewnątrz, wypalając mu wszystkie wnętrzności. Przeciwnik budzi się martwy.
*Ognista prędkość: Orion jest w stanie poruszać się zwinnie, aż za szybko a jemu towarzyszy ogniste obłoki, tej mocy Oriona trudno trafić
*Ognista kontrola: Orion jest wstanie zapanować nad mocą ognia innego wilka ognia, jest 100% odporny na ich moc, może sprawić że nasłana przeciwko niemu moc, może odwrócić się przeciwko jego wrogu.
*Ognista potęga- Orion kumuluje w rękach płomień połączony z elektryką. Tworząc z tego wielki orb, wyładuje całą moc na przeciwnika wyrządzając mu duże obrażenia
*Ogniste tworzenie: Orion jest w stanie stworzyć ognistego sprzymierzeńca, ognistego żywiołaka(praktycznie niezniszczalnego) lawowego golema itp
*Ogniste ostrze-Orion jest w stanie wyczarować miecz który ma rozżarzone ostrza, jest nim w stanie wyrządzić okropne obrażenia. Ta moc jest połączona ogniem i iluzją
*Szał bojowy- Orion gdy jest w stanie szału bojowego, poradzi sobie ze wszystkim, otrzymuje nadprzyrodzoną szybkość, nadludzką siłę i bardzo krytyczne obrażenia od ognia. Orion niestety uzyskuje też minusy z tej mocy, gdy używa ognia może zniszczyć wszystko co stanie na drodze temu morderczemu żywiołowi, nawet też ogień może odwrócić się przeciwko niemu.
*Iluzja-Moc oszukiwania mózgu, który polega na tworzeniu różnych przedmiotów, zmienić otoczenie, bądź wprowadzić przeciwnika do świata wyobraźni posiadacza takiej mocy. Opanował to bardzo dobrze
*Tworzenie-Orion jest w stanie stworzyć różnego rodzaju broni białej, palnej lub broni niekonwencjonalnej
*Zmiana*Orion potrafi wprowadzić przeciwnika w jego błąd wyobrażając sobie miejsce gdzie dana osoba może się znaleźć, np. wpaść we wrzącą lawę, zmienić krajobraz lub pomieszczenie
*Pułapka Umysłu: Orion potrafi wprowadzić przeciwnika do swojego umysłu i może to zrobić kiedy tylko chce i tam nie ma odwrotu, może wyobrazić że, przeciwnika spotka straszna śmierć, lub rozkoszną sytuację w otoczeniu wader. To zjawisko może przerwać tylko Orion
✦Charakter✦
Orion wygląda na spokojnego i wrażliwego samca, mylisz się. Orion to największe wcielenie seryjnego zabójcy. Zabija na zlecenie, nigdy bezinteresownie, ponieważ uważa że czyjeś życie też jest ważne. Zabija aby się utrzymać. Wiele przeżył więc nic go nie wzrusza, np. widok mordowanej lub gwałconej wadery, czy topienie szczeniąt. Serce Oriona jest zatrute i lodowate, nie odczuwa ani miłości(gardzi nią) ani współczucia. Co jednak Orion też ma swoje plusy, to że nie okazuje współczucia to nie oznacza że patrzy na krzywdę innych z uśmiechem, wręcz z niesmakiem. Jak trzeba potrafi być opiekuńczy i troskliwy, zawsze pomoże słabszemu, a silniejszemu pokaże kto tu rządzi. Co do wader, jest niestabilny w związku, jak chce być w związku to na niby. Orion to typowy samotnik i raczej dumny ze swojego pochodzenia i nienawidzi jak do niego się mówi "kundel" albo "odmieniec" wtedy kopiesz własny grób kolego, albo futro na wycieraczkę, według niego nie ważne jakiej rasy jesteś, czy mieszaniec czy rasowy każdy jest równy. Orion ma swój honor i nie da sobie go splamić, odważny i kocha ryzyko, bohaterki.
✦Aparycja✦
Orion to samiec o różowej grzywie, oraz niebieskich uwodzicielskich oczach, oraz ciemno-fioletowa sierść, posiada mnóstwo blizn, akurat jedna jest po prawej stronie pyska, druga jest na brzuchu i trzy na lewym udzie. Orion jest w tajnej grupie zabójców, więc można się spodziewać, że może mieć tajemny znak zabójców
-Waga:375kg
-Kolor oczu:Niebieskie
♡Rodzina♡
Orion nigdy nie miał rodziny, wychował się w lesie, pod okiem wilków.
♡Zauroczenie♡
hmm nieee...ważne dla niego czy ktoś jest w nim zakochany,ale nie oszukujmy się, kto by chciał takiego zimnego drania.
♡Partnerka♡
Obczaj linijkę wyżej ^
#Potomstwo
Nie, chociaż bardzoby chciał...żart. Chociaż jakby nawet chciał to nie może, Bo Orion jest bezpłodny.♡Ex♡
Nigdy nie był w związku
Waluta
0p
Właściciel
marcinekj995
Inne:
Orion nie jest nałogowcem, oczywiście, lubi sobie od czasu do czasu wypić, ale to nie oznacza, że trzeba z niego robić nałogowego pijaka.
Uczulenia :Uczulony jest na truskawki i grejfluty
Ulubione jedzenie: Biała czekolada, dobrze usmażony stek,
Strach przed: Orion się niczego nie boi...no prócz, chorób i obślizgłych owadów, tak jak mrówki.

piątek, 10 czerwca 2016

"To co ważne, się ukaże"


Elise

Ksywka
Liss
Płeć
Lwica
Wiek
3 lata
Głos
Hierarchia
Zwykły Członek
Rola
Nocna Strażniczka
Żywioł
Powietrze
Magia
Jak to powietrze... kontroluje silne podmuchy wiatru. Potrafi się unosić nad ziemią. Nie używa zwykle swoich mocy do robienia bardzo dużych Szkodów ale potrafi sprawić by dany przeciwnik się udusi, zabrać tlen. Tornada jak i panowanie nad pogodą to jej główne atuty.
Charakter
Urocza i milutka lwica... pomarz sobie.. Ma pazurek i nie da sobą pomiatać. Nie jest chamska ale nie da sobie wejść na głowę, z lekka szczera. Dość mało uczuciowa, ciężko u niej ujrzeć jakiekolwiek uczucie. Rzadko kto potrafi ją zrozumieć. Ma swoje wiary, zdania i często ich broni. Nie sprzedaje się, jest wierna jak i sprawiedliwa. Pomocna, chętnie z kimś pogada i podzieli się swoim doświadczeniem. Woli być bardziej poważna, kocha tym samym małe lwiątka i chętnie by się z nimi pobawiła.
Aparycja
Futerko ciemno szaro-błękitne Biała grzywka jak i brzuszek szarawy..Masywna i dobrze zbudowana. Jaśniutkie, limonkowe oczka, są najlepszą charakterystyką jej osoby. Ostry i lśniący czarny nosek jak i bialutkie zęby nie zawaha sie ich użyć. Ostre białe pazury nie są aż tak częste jak sie wydaje.
Rodzina
Lwica wychowana tylko przez swoją przyszywaną matką Izrelą. Jej prawdziwi rodzice porzucili maleństwo gdyż uznali że byli za młodzi a nie urodziło się w nich instynkt macierzyński. 
Zauroczenie
Kto by chciał się na to pisać...
Partner
Brak wybranka
Ex
Samica w całym życiu nikogo nie pokochała. Nikt również nie zwracał na niej uwagi w młodym wieku.
Waluta:
0p
Właściciel
WaderaSteysi
Inne:
Elise ma zaburzenia , jak i boi się ciasnych miejsc. Ma słabość do niebieskich róż.

czwartek, 9 czerwca 2016

"Życie jak światło, tylko wtedy widzisz prawdę"



Shibido

Ksywka
Shi
Płeć
Lew
Wiek
4 lata
Głos
Hierarchia
Zwykły członek
Rola
Zwiadowca
Żywioł
Światło
Magia
Sama nazwa mówi za siebie że kontroluje światło. Sprawia że nawet największa ciemność zamieni się w jasną stronę. Jego wzrok widzi w ciemności, wybraniec światła może również wszystko podpalić. światło to ciepło... przegania ciemność, bez problemu potrafi się również teleportować na niewielką odległość prędkością światła.
Charakter
Normalnie przeuroczy i do ucałowania lew. Oddany swojej logice jak i sprytowi, potrafi zdziałać cuda głupoty. Zbyt mało poważny, na świat patrzy okiem rozbawienia jak i ograniczenia umysłowego. Co by tu dużej rozwijać, to świr. Ale nie oznacza to że podejdzie do ciebie i zacznie cie nawalać patyczkiem od loda po czole.. No chyba że jesteś głupszy od niego to parę razy cię puknie. Uczula się na wredotę, wręcz nie przepada za chamskimi osobami, trzyma się od takich z daleka gdyż rozmowa z nimi nie ma sensu, i tak na anty wszystko i tak więc po co strzępić ryło. Pociągający jak i dżentelmeński dla lwic, serduszko spragnione. Bez zastanowienia ratuje damy w problemach i nawet gdy nie mają problemów. <-- Widzicie.. już brzmi głupio. Okey przejdźmy dalej, Shibido ma lekkie poczucie uwagi, po jakimś czasie wie co jest dobre i jego atutem jest niezwykle szybkie wyćwiczone myślenie. Wie jak się zachować by postąpić dobrze przez co naraził się większości na zdradach. Chłopak z natury przyjazny i tolerancyjny, jak i wierny przy rozmowach. Skryte sekrety trzyma tylko u siebie, nie plotkuje ani nie podniesie pierwszy łapy. W skrócie, taki jakby Kochający i Milutki kretynek.
Aparycja
Dość masywny i spory samiec. Sylwetka w normie, długa , puszysta grzywa jest atutem każdego dobrego i potężnego samca. Brązowawe oczy przypominają odcień czerwieni. Przyjazny wyraz mordki. Kremowa sierść z odrobiną karmazynowych pasków.  
Rodzina
Shibido wychowywał ojciec wraz z ciocią. Matka oddała życie , okazało się że nie potrzebnie. Samczyk miał dobre stosunki z ojcem, wychowany pod jego okiem stał się dumnym Lwem. Samiec Gissan wychował swoich dwóch synów. Ogólnie imie brata było nieznane.
Zauroczenie
Brak aktualnie samiczki na oku :3
Partnerka
Jeszcze nie.. 
Ex
Oj no nie chwalmy sie... ale ten samiec w życiu miał tylko.. jedną partnerkę. Nie ułożyło się gdy tylko przyłapał ją na zdradzie. 
Waluta
0p
Inne:
Ten samiec.. to durny okaz zdrowia. Rzadko choruje i nie boi się burzy , deszczu albo pajączków..

Nowy i pierwszy Sojusz!

Nasz pierwszy sojusz z wspaniałymi Wilkami!. 

środa, 8 czerwca 2016

"To co dało szczęście, musi ponieść konsekwencję"



Stella

Ksywka
Delara
Płeć
Lwica
Wiek
2 lata
Głos
Hierarchia
Alpha 
♦Rola
Przywódczyni stada.
Żywioł
Ogień
Magia
Ogień... Jeden z czterech albo z pięciu żywiołów. Nadal nie jestem pewna czy kwintesencja wliczana jest w 5 żywioł albo Metal. W każdym bądź razie to najgroźniejszy i najniebezpieczniejszy żywioł, wolny i niezależny. Często ulega poza kontrolą, trudny do opanowania. Kobieta ta ma nieograniczoną władzę nad tym żywiołem. Jest wiele stanów skupienia ognia... Ciekła (Lawa) Duchowa (Ogień) Oraz Stała (chodzi o to że wysoka temperatura może każdą jedną rzecz otoczyć swoją powłoką, wtedy np. ciężko dotknąć wrzący kamień nieprawdaż?) Bez problemu postać ta potrafi wytworzyć ogień abo płomień z niczego. Dłonie jak i ciało może nagrzać do bardzo wysokiej temperatury, nie ma dla niej ograniczeń. Pucha płomieniami nie tylko z rąk ale i z usta (oddechu). Posiada dodatkowy żołądek gdzie mieści się gaz, w rezultacie dochodzi do zapłonu, ale nie martwcie się, nie poparzy twarzy ani języka czy podniebienia. Wytwarza różne rzeczy zwykle z magmy która potem zastyga tworząc twardą powłokę. Dziewczyna od czasu do czasu może przemienić się w magmę, ale jej ciało może się palić nieustannie, zwykle gdy się boi albo zdenerwuję. Poprzez gaz o którym wspomniałam, gdy zieje ogniem wydaje z siebie głos silnego lwiego ryku. Dobrze wszyscy wiemy że ogień ma wiele barw, Stela potrafi zmienić kolor każdego płomienia, może być biały, zielony, a nawet czarny, lub dwu kolorowy.
Charakter
Od młodych lat lwica ta ma potencjał do życia. Jednak jest dość poważna w wielu sprawach. Co prawda nie ma dziecięcego już humoru, ale nie znaczy że nie lubi się bawić. Przyjazna i trochę dokuczliwa, przyczepia się często jak rzep do psiego ogona, jednak jak zobaczy że komuś sprawia problemy (oczywiście dopiero po czasie) To podkula ogon , jej humor znika a pojawiają się żałosne chwile. Jest dość uczuciowa i można ją zranić. Jej zaletą jest niezwykła tolerancja. Każdy jest jaki jest i ona to szanuje. Stara się pomóc osobom poszkodowanym samotnością. Nie zbyt mówi co myśli, w głowie ma swoje zdanie o innych ale nie powie tego bo nie lubi ranić. Stella jest bardzo cwaną kobietą, dodać muszę że wręcz wierna jak i dzielna. Nie waha się stawić czoła o wiele większemu od siebie, nawet jak szans na przeżycie nie ma, ona i tak sie nie poddaje. Walczy do końca...
Aparycja
Samica jest średniego wzrostu jak na lwy jej wieku. Zgrabna i chuda ale także i silna. Mięciutkie króciutkie futerko w łaty. Zielonkawe ślepia widać nawet i w ciemności. 
 Rodzina
Stella miała dość zbitą rodzinę. Matka zwana Eltrudą urodziła dwie dziewczynki z Mężczyzną o nazwie Hrytio. Jednak jej siostrzyczka Larixa nie przeżyła. Chwile potem zmarła również matka Stelli, natomiast ojca nie widywała.
Zauroczenie
Któż by był godzien Jej serduszka?
Partner
Jak nie ma.. tak nie ma..
Ex
Samica nigdy nikogo nie darzyła uczuciem, mimo iż strona przeciwna odczuwała zauroczenie.
Waluta:
3 000
Inne:

A więc.. Stella uwielbia wręcz śpiewać, to jej marzenie. Ma piękny głos i silny ryk dzięki niemu potrafi przestraszyć o wiele większego lwa od siebie. Uczulenie na owoce mango chyba nie powinno sprawiać problemów.